FELIETON - Must be the Country Music?
Przyznam, że jestem człowiekiem niezbytnio oglądającym telewizję, a jeśli już - to bardzo wybiórczo. Mimo że zżymam się na, bynajmniej nie najwyższej jakości artystycznej, programy typu muzyczne talent show, to powodowany ciekawością, włączam się w sączącą się od lat i cieszącą się dużą popularnością mityczną narrację o telewizyjnym odkrywaniu wybitnych artystów pośród zwykłych ludzi. Ostatnio na portalu Facebook zauważyłem dwie ożywione e-dyskusje, dotyczące uczestników dwóch popularnych programów, którzy porwali się na występy w rytmie country. Większość opinii ferowanych przez, jak mniemam, wieloletnich fanów country, była raczej nieprzychylna w kontekście oceny samych wykonań. Niejako w kontrze do "malkontentów" stali ideowcy, którzy we wspomnianych, moim zdaniem, mało zachwycających występach upatrywali się nadziei na ożywioną promocję muzyki country w Polsce i poprawienie jej ogólnego wizerunku.
W amerykańskim The Voice, gdzie jednym z jurorów jest ciągle wygrywający Blake Shelton, country jest na porządku dziennym. U nas, fakt, jest to egzotyka. Miło więc, że w analogicznych polskich wersjach licencjonowanych programów, raz na jakiś czas pojawi się ktoś w kapeluszu, w kraciastej koszuli i podejmie się zaśpiewania czegoś, co nie koniecznie idzie z prądem dzisiejszej mainstreamowej muzyki popularnej. Programy te mają dużą oglądalność, a więc jest duża szansa, że jakiś procent telewizyjnej widowni zechce sprawdzić na portalu YouTube "co to jest to country". O ile występy countrowych uczestników nie zamieniają się w karykaturę gatunku, a sami wykonawcy nie robią za anty-autorytet*, to ich robota jest ze wszech miar dobra dla country. Jakkolwiek, liczenie na to, że jeden czy drugi uczestnik The Voice lub Must be the Music siłą swoich występów diametralnie odmieni rzeczywistość i sprawi, że country staje się "modne", równa się z nadzieją, że z uczestników tych programów wyrosną jacykolwiek autonomiczni artyści z krwi i kości.
Można, a nawet trzeba się podczepiać takich countrowych smaczków, ale z pamięcią o tym, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Jedna czy druga, mniej lub bardziej dyletancka publikacja, w której pada magiczne słowo "country", nie spowoduje, że zbudzimy się w innym kraju.Tylko przemyślane, długofalowe i konsekwentne działanie może przynieść trwałe skutki, a sądzę, że powinno nam chodzić o to, aby country nie tyle było popularne, co cieszyło się lepszą sławą.
*Jako przykład pozwolę sobie zacytować jednego z kandydatów na tzw. ambasadora muzyki country w Polsce, choć uśmiech politowania na licu nie pojawił się u mnie pierwszemu:
"Zawsze lubiłam muzykę country, a szczególnie jej odłam, który stworzyła Taylor Swift. (...) Wszyscy mają stereotyp á la Willie Nelson, ale wszystko się zmienia, muzyka country również."