top of page

RECENZJA - Paweł Bączkowski - W drodze i na drodze (2014)

Na skrzynkę pocztową Pociągu Do Country dotarła ostatnio zaiste ciekawa płyta. Rzecz jasna, treść artystyczna znajdująca się na tejże jest mi doskonale znana (w dużej mierze, dzięki zwyczajowi szperania na YouTube), jednak co bardziej mnie porusza, to fakt, że jest to jeden z ostatnich dwudziestu egzemplarzy zagrożonej wyginięciem "W drodze i na drodze” Pawła Bączkowskiego, której to recenzję stanowi niniejszy tekst.

Sam tytuł nagrania wykazuje pewną, od razu rzucającą się w oczy dwoistość. Otóż, z jednej strony można mniemać, że mamy do czynienia z zapisem przemyśleń i odczuć człowieka, który toczy swą życiową wędrówkę, z drugiej zaś – z muzycznym zapisem drogowych doświadczeń. Suma summarum otrzymujemy sentymentalne, najczęściej autorefleksyjne utwory przemieszane z dynamicznymi, spontanicznymi piosenkami idealnymi na wyprawę samochodem. Można by rzec, iż są to substraty idealne do stworzenia prawdziwie countrowego produktu. Jak wyszło to Pawłowi Bączkowskiemu, który płytę "W drodze i na drodze” określa swoim fonograficznym come backiem?

Całość otwiera kompozycja tytułowa, która przywodzi na myśl młodzieńcze, energiczne, niegdysiejsze rock and rollowe dokonania artysty. Co ciekawe, fraza "koło fortuny się toczy”, jako żywo, pod względem melodyjnym i tekstowym przypomina mi frazę "big wheel keep on turning” z utworu "Proud Mary”. Czy jest to przypadek, czy celowe "puszczenie oka”, zaśpiew jest przebojowy, a całokształt nastraja pozytywnie na początek obcowania z płytą. Można jedynie żałować, że aranżacja nie jest bardziej dynamiczna, a sekcja dęta z krwi i kości, gdyż tę zastępują dęciaki z keyboardu.

W "Dziwnym spotkaniu po latach” wokalista ukazuje swą bardziej romantyczną twarz, śpiewa manierą, która pobrzmiewa echem dawnych "elvisowych” występów i miękkim, spokojnym głosem toczy narrację o juwenilnym niemalże niepokoju związanym z ponownym ujrzeniem po latach byłej (a może jeszcze nie…) ukochanej. Pop countrowy klimat à la niektóre przeboje The Bellamy Brothers dopełnia rasowa w brzmieniu elektryczna gitara stalowa i skromne frazy harmonijki ustnej. Tytuł następnego utworu "Przytul mój głos” mogą brzmieć znajomo dla wiernych zwolenników Pawła Bączkowskiego. Wszak już w 1997 roku na pierwszej płycie "Smak życia” artysta zaśpiewał ten właśnie utwór, jednak cechujący się inną warstwą melodyczną. W 2014 roku, aby uniknąć "pomyłek” z innymi zachodnimi piosenkami, wokalista zdecydował się na muzyczny skręt w rejony delikatnego swingu. Przyznać należy, że doświadczenie Pawła Bączkowskiego zdobyte na piosenkach spod znaku Great American Songbook, ukazuje się tutaj w pełnym świetle, tylko znów - szkoda, że zabrakło prawdziwie jazzowej partii solowej na prawdziwym dętym instrumencie.

"Jesienny wieczór w NDM” to kolejna sentymentalna podróż –- nie tylko w warstwie lirycznej, bo artysta sięga po utwór z płyty "Mój głos-Mój krzyk” z 1999 roku. Nowa wersja jest wolniejsza, bardziej oniryczna, leniwa i cechująca się melodyjnym otwierającym motywem, którego nie było w oryginale. Moim zdaniem, współcześniejsza interpretacja „Jesiennego wieczoru” pozbawiona jest solidnego countrowego podbicia, jak również zanadto przypomina mi klimat potańcówki dla dojrzałych słuchaczy w jakimś pensjonacie. "Jak w kalejdoskopie” – również nowa wersja piosenki z esencjonalnego albumu "Mój głos-Mój krzyk” wypada nieźle, bo to, bez dwóch zdań, znakomita ze wszech miar kompozycja. Jednakże głosowi Pawła brakuje jakby pazura, który ukazuje w emocjonalnej, pierwotnej wersji. Aranżacja pozostaje bez większych zmian. Gitarowy, charakterystyczny motyw oraz klasyczne brzmienie klawiszy (tak, jak Electric Piano na kultowym syntezatorze Yamaha DX7) zachwycają jak zawsze. Dodatkowym smaczkiem jest tutaj charakterna, choć oszczędna harmonijka.

"Rady i przestrogi” to jeszcze jeden utwór, który wcześniej znajdował się na płycie Pawła z 1999 roku. W tym przypadku świeża aranżacja (nawiązująca stylem do tytułowego "W drodze i na drodze”) sprawdza się lepiej, a przemyślny tekst będący pomysłową apoteozą tradycyjnych wartości, jest nie tylko bardziej słyszalny, ale również brzmi dojrzalej i autentyczniej w ustach "Pawła Bączkowskiego 15 lat później”. Wszak, z tytułu nie na darmo usunięto dopisek "dla rockandrollowych młodzieńców w średnim wieku”. Co by jednak nie mówić o podmiocie lirycznym, rady i przestrogi pozostają aktualne dla dzisiejszych, aspirujących do miana rock and rollowców młodzieniaszków.

Pozostając w klimacie dojrzalszych wynurzeń, artysta serwuje słuchaczom kolejną quasi-autobiograficzną piosenkę "Czy nie jestem za stary”, która cechuje się dużą przebojowością i ładunkiem emocjonalnym i zdaje się wołać o nieco bardziej wysmakowany, oszczędniejszy aranż. "O Tobie, o mnie, o nas” to trzeci odcinek "opowieści”, na którą składają mi się trzy następujące po sobie kompozycje. Wokalista początkowo uporządkowany, zachowawczy, ironicznie komentujący swój wiek ("Rady i przestrogi”), następnie bardzo nieśmiało otwiera się na ewentualną relację ("Czy nie jestem za stary”), a finalnie gloryfikujący swoją wybrankę, która pozwoliła mu odżyć ("O Tobie, o mnie, o nas”). Rzecz jasna, jeśli przywiązywać wagę do ścisłej chronologii powstawania tych utworów, nie otrzymalibyśmy takiej logicznej opowiastki, a więc to świadomy dobór piosenek i umiejscowienie ich w odpowiedniej kolejności sprawia, że otrzymujemy tę dodaną jakość.

"Naprawdę kocham” ponownie podnosi temat niespodziewanej miłości po latach i z pewnością jako oddzielny byt mógłby uchodzić za udaną balladę (naprawdę poruszający szczerością tekst), to w tym konkretnym miejscu na płycie zdaje się nie podążać za ogólną dramaturgią. Znacznie lepsze byłoby bezpośrednie przejście do "Dopóki radość tli się w nas” – wyśpiewanej swobodnie, leciutko zaaranżowanej, poetyckiej (w największym stopniu na całej płycie) bossa-novy z delikatnym posmakiem country dzięki pedal steel guitar. Po nieco nijakim, niczym słabsza wersja "Jesiennego wieczoru w NDM”, utworze "Ciągle w drodze”, otrzymujemy również mało charakterną, juwenilną balladkę "Nasz miłosny wiersz”, aż dochodzimy do "Proszę, szansę daj”, którego refren, niestety, znowu stara się dorównać temu z "Jesiennego wieczoru”. Na szczęście finalne, countrowe "Od jutra zacznij inaczej” ratuje sytuację, a Paweł Bączkowski odprawia słuchacza z pozytywnym przesłaniem i krzepiącą nutą. W sam raz na dalszą drogę!

"W drodze i na drodze” to prawdziwie sentymentalna podróż – przede wszystkim dla samego artysty, ale i dla słuchacza. Dzięki bliskim człowiekowi tematom poruszanym przez, niekiedy znane i lubiane od lat, utwory, jak również klasyczne, sprawdzone klimaty, po które sięga Paweł, odbiorca ma szansę realnie powspominać stare czasy. Raczej "ugładzone” aranżacje nowych i starych piosenek powodują, że nic go z tej zadumy nie wytrąca. Zaduma ta czasami, w moim przypadku, przeradza się w poczucie lekkiego znudzenia, a w skrajnych przypadkach (których, na szczęście, nie ma wiele) – poirytowania, bo wiem, że skądinąd romantycznego Pawła Bączkowskiego stać na bardziej wyrafinowane, pełnokrwiste artystyczne wypowiedzi. Takie występują, rzecz jasna, na "W drodze i na drodze”, ale prawdziwe nadzieje wiążę z zapowiadaną nadchodzącą płytą "Na dobrej drodze”, która w zamyśle twórcy ma stanowić prawdziwy powrót do stuprocentowego country. A zatem, myślę, że omawiana tu płyta jest podsumowaniem pewnego rozdziału, jak również swoistym memoire romantycznych uniesień (związanych również z życiem osobistym artysty), a teraz możemy spodziewać się prawdziwego opus magnum.

Treść witryny podlega ochronie prawnej zgodnie z przepisami Ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 1994r. Nr 24, poz. 83, z późn. zm.). Kopiowanie treści bez pisemnej zgody autora stanowi naruszenie majątkowych praw autorskich oraz podstawę odpowiedzialności karnej przewidzianej przepisami art. 116 § 1-4 ww. ustawy.

bottom of page