FELIETON - Country pod znakiem Blue Note
Nie samym country człowiek czasem żyje. Ja, przykładowo, pracę magisterską poświęciłem brytyjskiej muzyce new romantic, ale również w muzycznym DNA mam spore pierwiastki muzyki synkopowanej. Bo i audycję jazzową w jednej z warszawskich radiostacji przez rok prowadziłem, a od kilku lat piszę recenzje płyt/felietony/relacje z koncertów do czołowego magazynu jazzowego w Polsce – JazzPRESS. Ostatnio okoliczności sprawiły, że mogłem połączyć dwie ścieżki muzycznych poszukiwań i napisać o country w piśmie jazzowym. Zobaczcie co z tego wyszło! Wszystkich zaś zainteresowanych jazzem odsyłam do comiesięcznego pobierania (nieodpłatnie) magazynu JazzPRESS.
Country pod znakiem Blue Note (opublikowano w JazzPRESS/maj 2016 r.)
Miałem ostatnio przyjemność uczestniczyć w niezwykle ciekawym wydarzeniu muzycznym. 6 kwietnia br. w poznańskim, legendarnym jazzowym klubie Blue Note, zagrała ikona sceny country w Polsce – Paweł Bączkowski. Artyście towarzyszył 7-osobowy zespół (w tym kopnięty przez zaszczyt autor niniejszego tekstu - na klawiszach). Dlaczego piszę o tym w JazzPRESS? Po lekturze tekstu wszystko się wyjaśni.
Otóż, był to moment bardzo istotny dla country, a w zasadzie postrzegania tego gatunku w naszym kraju. Niegdyś bardzo popularne w Polsce country, dzisiaj często stereotypowo sprowadzane jest do rangi prostackiej, imitującej kiczowate amerykańskie wzorce, muzyczki - granej do słów o spoconych kowbojach i kobietach łapanych na lasso. Dlatego też, rodzimy rynek country od dłuższego czasu przeżywa kryzys, muzyki tej nie ma w mediach i nie cieszy się takim uznaniem, jak, chociażby, pokrewny blues – o jazzie nie wspominając. Rzeczywistość, rzecz jasna, różowa nie jest, ale polskie country (i country w ogóle) ma bardzo wiele do zaoferowania. Nie brakuje świetnych artystów, kapitalnej muzyki, a publiczność mógłbym określić jako „wierną, aż po grób”. Co więcej, country przyciąga do siebie coraz to nowych, często młodych ludzi. Gdyby nie te stereotypy i nieco niedzisiejsi już w większości animatorzy…
Występ Pawła Bączkowskiego w Blue Note miał wymiar symboliczny i stanowił próbę redefinicji country w Polsce. Country coraz śmielej zaczyna upominać się o zmianę paradygmatu - o swoje godne i należne miejsce w panteonie poważanych gatunków. Nie jest li tylko muzyką, którą powinno się grać na gwarnych piknikach i na tyłach stodoły. Country może być na tyle złożone i interesujące, by nie powodować zgrzytu podczas prezentacji w klubie jazzowym.
Wszystkim jazzfanom pragnę przypomnieć, że związki z country mają niekwestionowane legendy muzyki rozrywkowej – w tym również amerykańscy jazzmani, w żyłach których ta muzyka po prostu płynie. Jak bacznie posłuchacie, to odkryjecie country u: Charlie’ego Hadena, Billa Frisella, Pata Metheny’ego, Sonny’ego Rollinsa, Cassandry Wilson. Nie trzeba bacznie słuchać, by odkryć je u Bruce’a Hornsby’ego czy w Béla Fleck and the Flecktones, a nawet u quasi-jazzowej panny Jones. Przykłady można by mnożyć, ale i jazzu w country jest dużo! Bluegrass, western swing i w ogóle przykłady współczesnego, niekiedy nawet alternatywnego country i okolic, zadają kłam stwierdzeniu jakoby country było pozbawione improwizacyjnego szwungu i wysmakowania. Wiem coś o tym, gdyż sam improwizowałem jak szalony w Poznaniu, a scenę dzieliłem m.in. z inną legendą – Leszkiem Laskowskim – jednym z dwóch Polaków, którzy występowali w Grand Ole Opry w Nashville (Tennessee), wirtuozem pedal steel guitar.
Słowem, warto, drodzy jazzmani i jazzfani, dać muzyce country szansę. Nie musi być ona taka prostacka, jak ją malują – i potwierdzi to każdy, kto wychodzi w swych eksploracjach poza jazzową szufladę. Oczywiście, jak to w jazzie i wszędzie indziej – trzeba umieć oddzielić ziarno od plew.
Wierzę, że na country w Polsce będziemy kiedyś patrzeć przynajmniej tak, jak dzisiaj na bluesa. Jeśli chodzi o liczby wszelakie, być może nie stoi wiele lepiej od country, ale za to cieszy się poważaniem, a ludzie od jazzu się nim nie brzydzą. A zatem do znanego powiedzonka "Keep swingin’!” dodaję dzisiaj "Keep it country!”.
P.S. – Zaintrygowanym mariażem jazzu z country polecam lekturę bardzo ciekawego artykułu z JazzTimes