RECENZJA – Gang Marcela – "Wciąż chce mi się żyć/Autohity XXXV-lecia (2017)
Gangu Marcela nie trzeba przedstawiać wieloletnim miłośnikom rodzimego country, ale z pewnością warto to robić, mając na względzie dobro nowych słuchaczy. Wszak klasykę gatunku, zwał jak zwał, "polskie country", trzeba znać! Zespół warto przypominać tym bardziej, mając na uwadze, że kultowa ekipa z Bielsko-Białej nie jest od lat rozpieszczana ilością zaproszeń na countrowe imprezy. Ba, na jednej z popularnych w tym kraju stron dotyczącej country toczyła się ongiś zażarta dyskusja – "czy to w ogóle jest country". Niby żaden argument – mało jest wszak polskich gwiazd gatunku, które takiemu ostrzu mniej lub bardziej profesjonalnej krytyki muzycznej musiało się mimowolnie poddać. Owszem, znam dyskografię "Gangu" i wiem, że na ich muzycznej ścieżce pojawiały się różne, nie zawsze w równym stopniu ciekawe dla mnie, skręty w stronę biesiady, czy muzyki regionalnej. Ale stanowczo nie godzi się zapominać, że jest to niegdysiejsza super-grupa (co więcej, wciąż aktywna koncertowo i wydawniczo, o czym za moment), której dokonania na niwie promocji gatunku country w Polsce (i nie tylko) należą do największych na rynku. Osobiście, ich hitową debiutancką płytę długogrającą pt. "Tyle złamanych serc" (1984 r.) uważam za nieprzemijające piękno, zbiór prawdziwie mądrych, uniwersalnych, łapiących za serce, muzycznych perełek. Ale poza topowymi numerami z pierwszego LP repertuar trio obfituje w wiele countrowych/okołocountrowych kapitalnych piosenek, które szczęśliwie dla starych i nowych słuchaczy powracają na rynek wydawniczy na jubileuszowym, omawianym tu nagraniu. Dyskowi "Wciąż chce mi się żyć" nie poświęcę w niniejszej recenzji uwagi w ogóle, gdyż materiał nań zawarty nie wpisuje się w idiom country, jednakże zdecydowanie pragnę zarekomendować countrowym Czytelnikom zakup nowej propozycji Gangu Marcela – a to ze względu na Dysk nr 2, który skrzy się przebojami, czyniącymi życie kierowcy (i nie tylko) bardziej szczęśliwym.
Oczywiście, piosenki pokroju "Ojciec żył, tak jak chciał", czy "Lubię mieć luz" są doskonale znane countrowym wyjadaczom, ale zapewniam, że nie słyszeliście Państwo ich w tak ładnie zremasterowanych wersjach. Pozwalam sobie na takie stwierdzenie jako posiadacz przynajmniej kilku innych oryginalnych płyt CD, gdzie owe utwory się znajdują. Zmyślna obróbka cyfrowa dźwięku dodała i tak doskonale brzmiącym po latach piosenkom dodatkowy współczesny szlif. Dodatkową perełką jest obecność w zestawie uroczej sentymentalnej piosenki pt. "Marzenia za grosz", która dotychczas dostępna była (według mojego rozeznania) jeno na winylu (Opole '85). Na najnowszym "the best of" dominują najbardziej dynamiczne osiągnięcia Gangu, co w istocie doskonale sprawdza się do długich podróży za kółkiem lub na countrową, żwawą imprezę. Daj Boziu zdrowie, aby na współczesnym koncercie country mogła wybrzmieć taka mieszanka energetycznego country-pop-rockowego grania po polsku... I oby ktoś proponował aż tak przebojowy autorski materiał!
Pozwolę sobie jeszcze w tym miejscu zwrócić uwagę na zaskakujące amerykańskim "czujem" partie skrzypiec Tomasza Urbana, które figurują w wielu utworach zawartych na opisywanej kompilacji. Znakomita robota!
Nie siląc się na dłuższe wywody powiem tylko, że żałuję, że Gang Marcela nie pojawia się na scenach częściej – i to w countrowym kontekście właśnie, bo to na TEJ scenie ma on status legendy. Każdy wrażliwy słuchacz po odbyciu dźwiękowej podróży w znany lub jeszcze bliżej nieznany mu świat opowieści "Gangu" najpewniej, podobnie jak ja, zasępi się nad tym stanem rzeczy. Ale nic to, zespół istnieje, koncertuje, wydaje płyty, przypomina o sobie. To się chwali i trzeba go wspierać. Ja na pewno będę!